Zanurzyć się w życie (rodzinne). Refleksje po filmie „Czarna owca”

Kiedy myślę o swojej rodzinie, często czuję się jak czarna owca — ktoś inny, niepasujący, trochę na uboczu. Ale zaraz moją drugą myślą, a raczej wspomnieniem, jest moment, gdy mama otulała małą Kingę swoim kardiganem i mówiła, że jestem kangurkiem schowanym w maminej, kangurzej torbie. To wspomnienie sprawia, że czuję się jak w mentalnym domu. Mówi się, że z rodziną dobrze wychodzi się tylko na zdjęciach, ale przecież znam rodziny, których członkowie wspierają się, stoją za sobą murem, rozwiązują konflikty i przywołują Zdrowych Dorosłych, kiedy trzeba przełamać rodzinny impas. Jak to z tymi rodzinami jest?

Rodzina jako zasób czy może anty-zasób?

Każdy z nas ma zestaw swoich osobistych zasobów, które służą nam szczególnie w kryzysowych i trudnych sytuacjach. Tak się składa, że wsparcie społeczne jest jednym z najważniejszych zasobów, w który możemy zostać wyposażeni już w dzieciństwie. Pierwotna sieć tego wsparcia obejmuje właśnie członków rodziny: rodziców, dziadków, rodzeństwo, a z biegiem lat własnych partnerów i dzieci. Powiedzieć, że relacje z bliskimi, znaczącymi dla nas osobami są ważne, to za mało. Niech przemówią badania! Badanie przeprowadzone przez Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne (2015) wykazało, że osoby, które doświadczają wsparcia społecznego, mają niższy poziom stresu niż osoby bez tego zasobu. Posiadanie silnej sieci wsparcia może pomóc zmniejszyć konsekwencje zaburzeń wywołanych traumą, w tym PTSD (Gros i in., 2016). Dodatkowo psychologowie od lat prowadzą międzykulturowe badania, sprawdzając różne predyktory depresji czy wcześniejszej śmierci. Okazuje się, że samotność jest jednym z takich predyktorów. W kilkuletnim badaniu, którego uczestnikami byli mężczyźni w średnim wieku, okazało się, że uczestnicy z silnym wsparciem społecznym i emocjonalnym byli mniej narażeni na śmierć niż ci, którzy nie mieli takich bliskich związków (Grav i in., 2012).

Nie potrzeba jednak badań, by wiedzieć, że rodzina nie zawsze daje poczucie bezpieczeństwa i bycia kochanym. Tak, oczywiście, nawet w najlepszych rodzinach zdarzają się nieprzyjemności i kłótnie, jednak obok nich są też procesy zdrowienia — na metaforyczne rodzinne rany działają takie leki jak rozmowa, miłość, przeprosiny czy w końcu szacunek dla indywidualnych decyzji. Może ktoś z Was przegląda się w tych słowach jak w lustrze i widzi w nich siebie i swoją rodzinę. Wiemy jednak, że niektóre rodziny są dysfunkcyjne i nie dają wsparcia. Przemocowe relacje — na wymiarze fizycznym, psychicznym czy ekonomicznym — niestety nie należą do rzadkości. Trudno wtedy mówić o takiej rodzinie, że jest i w przyszłości będzie zasobem. Jednak z zasobami jest też tak, że możemy je rozwijać przez całe życie. “Rodziny” z wyboru też istnieją — i mają się całkiem dobrze.

Gdzieś pomiędzy

Jak to zwykle bywa, część z nas znajduje się gdzieś pomiędzy — w takiej przestrzeni, w której rodziny mają sporo za uszami, ich członkowie grają w gry polegające na przerzucaniu się winą i nie braniu za swoje czyny odpowiedzialności. W takich domach nie brakuje konfliktów, wybuchów i trzaskania drzwiami, ale jest tam także miejsce na śmiech, czułość, długie rozmowy przed telewizorem albo nad babcinym ciastem drożdżowym. Rodziny, które niemal rozpadają się podczas kryzysów, ale potem zlepiają się na nowo. Bo nikt z nas nie jest idealny, prawda?

Taką nieidealną rodzinę spotykamy w nowym filmie Aleksandra Pietrzaka „Czarna owca”. Bohaterów poznajemy w momentach dla nich przełomowych i czasami bardzo trudnych: ojciec Arek szuka pracy, mama Magda dokonuje coming outu, syn Tomek dostaje propozycję życia, jego dziewczyna Asia mierzy się z nową rolą, a dziadek zaczyna poważnie chorować. Jeden wieczór, 25-lecie małżeństwa Arka i Magdy, wywołuje lawinę zdarzeń, po których cała rodzina będzie musiała poukładać swoje relacje na nowo.

Jedna z bohaterek na początku filmu mówi: „Chcę zanurzyć się w życiu”. I o tym właśnie jest „Czarna owca” — o zanurzaniu się w życiu ze wszystkimi jego odcieniami: szukaniem balansu pomiędzy własnymi potrzebami a potrzebami rodziny, odkrywaniem, czego naprawdę chcemy, odnajdywaniem się w nowych rolach, podążaniem za głosem serca, nawet jeśli czasami oznacza to zranienie innych. Czy ktoś jest tam czarną owcą? Może każdy z nich po trochu tak właśnie się czuje na którymś z etapów rodzinnych przemian, ale w gruncie rzeczy udaje im się znaleźć klej, dzięki którym scalają zagubione podczas kryzysów kawałki.

Ten film po równo wzrusza i śmieszy. Być może, gdy będziecie go oglądać, przypomnicie sobie o nieudanych rodzinnych spotkaniach, podczas których wychodzą na wierzch tajemnice i każdy się z każdym kłóci. Albo o najważniejszych życiowych decyzjach i o tym, kto z Wami wtedy był. Może pod jego wpływem zadzwonicie do dziadka i umówicie się na partyjkę tysiąca albo pogadacie z mamą o tym, że wcale nie chcecie robić jej na złość, kiedy nie jecie jej pierogów — po prostu unikacie mięsa. Hej, mamo, co powiesz na to, żebyśmy przygotowały farsz z kapusty?

A może zastanawiacie się nad swoją siecią wsparcia społecznego, nad tym, co dla Was znaczy być wspieranym i co znaczy wspierać kogoś, bez względu na to, czy je pierogi z mięsem czy z kapustą i grzybami. Bo ostatecznie kto o to dba, kiedy potrzebujemy wypłakać się, pośmiać albo po prostu wspólnie pomilczeć?

Film „Czarna owca” można obejrzeć w kinie od 13 sierpnia.

Zwiastun do filmu:

Literatura:

  • Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne (2019). Manage stress: Strengthen your support network. Pobrane z: https://www.apa.org/topics/stress/manage-social-support.
  • Grav, S., Hellzén, O., Romild, U., Stordal, E. (2012). Association between social support and depression in the general population: the HUNT study, a cross-sectional survey. Journal of clinical nursing, 21 1-2, 111-20.
  • Gros, D. F., Flanagan, J. C., Korte, K. J., Mills, A. C., Brady, K. T., Back, S. E. (2016). Relations among social support, PTSD symptoms, and substance use in veterans. Psychology of addictive behaviors: journal of the Society of Psychologists in Addictive Behaviors, 30(7), 764–770.

O autorce:

Kinga Bartkowiak – absolwentka etnologii, studentka psychologii na Uniwersytecie SWPS w Poznaniu. Członkini Koła Naukowego Psychoterapii i Treningu.


Zdrowa Głowa

About
Zdrowa Głowa

One Comment

  • tom pisze:

    Jezu to jest masakra kiedy ktoś Cię traktuje jak małe dziecko, pomimo że masz już 40 lat. Żyję w takiej toksycznej rodzinie. Ciągle się kłócili, szarpali o majątek, a teraz kiedy babcia zmarła rozpętało się piekło. Chciałbym być z boku tego wszystkiego ale nie mogę bo nie znałem prawa, żeby odrzucić spadek. Dręczę się z tym bardzo a nie chce w tym uczestniczyć.

Leave a Reply