„Najpierw zaczynam myśleć o tym, czego nie mogę lub nie powinnam zjeść. Bo dieta. Bo postanowienia. Bo wszystko. Chwilę później odczuwam silną potrzebę jedzenia. Jej zaspokojenie przynosi ulgę i daje ukojenie, wprawiając mnie w dość dobry nastrój. To jedyny moment dziwnego rodzaju miłości do siebie i komfortu. Jednak wkrótce nie mogę się opanować i zaczynam objadanie. Wszystko, co znajdę pod ręką ląduje w ustach. Całe opakowanie ciastek. Chipsy. Dwa kilo bananów. Trzy paczki kabanosów. Cztery pączki. Lody, no tak, jeszcze lody! Całe opakowanie o smaku ciasteczkowym. Jem jak oszalała, aż czuję się całkowicie pełna. Wówczas pojawia się ogromne poczucie winy i złość na samą siebie. Znowu nie dałam rady.”
„Dobre rady”
To dość uniwersalny łańcuch przyczynowo skutkowy w napadowym jedzeniu, które nazywa się też bulimią atypową, jedzeniem kompulsywnym, lub w anglojęzycznych źródłach binge eating disorder. Bolesna, trudna choroba, która cały czas, mam wrażenie, naznaczona jest nieprzychylną społeczną etykietą. Obżerasz się? No co ty! Musisz być rozlazła i leniwa. Przecież wystarczy zebrać się w sobie i zacząć ćwiczyć. Zacznij biegać. Idź do dietetyka. A w ogóle to pokochaj siebie. I znajdź w okolicy jakieś warsztaty z samoakceptacji i poczucia wartości. Zobaczysz, od razu przestaniesz.
Utrata kontroli i bezradność
Nie. Tak to nie działa. To jest choroba. To zaburzenie. Cierpiący na nią ludzie tracą kontrolę nad spożywanymi produktami. I pomimo wielu obietnic, prób poprawy, rozplanowywania posiłków, przemyślanych zakupów i afirmujących karteczek przyklejonych do lustra, kiedy przychodzi napad, są bezradni wobec jedzenia. Kiedy tylko zaczynają jeść, nie potrafią przestać.
„Napycham sobie usta suchym chlebem posmarowanym smalcem, klęcząc na podłodze w kuchni. Jest trzecia w nocy. Nikt mnie nie widzi. Potem już się nie przejmuję i wyjadam smalec palcami. Jak się skończy, sięgam po słoik dżemu porzeczkowego. Jem, aż poczuję się pełna. Wraz z uciskiem brzucha pojawia się poczucie winy i przerażenie. Wtedy idę spać, w nadziei, że już nic nie zeżrę.”
Co odróżnia napadowe objadanie się od bulimii?
W odróżnieniu od bulimii, nawracające napady objadania najczęściej nie łączą się z drastycznymi metodami kontrolowania wagi. Osoby chore nie wymiotują, nie zażywają w masowy sposób środków przeczyszczających, moczopędnych czy odchudzających, nie przesadzają z ćwiczeniami fizycznymi, nie stosują ekstremalnych diet. Doświadczają natomiast regularnych epizodów napadowego jedzenia, które stopniowo zamieniają ich życie w cierpienie.
Dlaczego w tej chorobie nie pomoże reżim i kontrola spożywanych posiłków?
Napadowe objadanie oznacza całkowity brak kontroli nad ilością i często jakością spożywanych pokarmów. Co więcej, choroba ta ma ścisły związek z emocjami. Dlatego też jakiekolwiek próby dietetycznej kontroli, nie przyniosą rozwiązania. Napady będą się powtarzać, jeśli chory nie zajmie się emocjami. Binge eating disorder nie jest tylko zaburzeniem odżywiania – to również zaburzenie wyrażania emocji, przeżywania, doświadczania emocjonalności. To nie tylko behawioralne. To głównie emocjonalne.
„Wprowadziłam próbę kontroli nad tym, co jem. Rozpisałam wszystko w tabeli, odhaczałam z sukcesami poszczególne punkty. Odnosiłam sukces kontroli, który konsekwentnie niszczył mnie od środka. Cały czas nienawidziłam swojego grubego ciała i nieświadomie czekałam na napad. Miałam wrażenie, że zrzucenie kilogramów będzie rozwiązaniem na wszystkie moje problemy. Czekałam i czekałam. Strasznie mnie męczyło to myślenie. Wykańczało od środka. Po trzech miesiącach wypełniania tabeli, wróciłam do objadania. Nic nie było w stanie mnie powstrzymać.”
5 głównych charakterystyk napadowego objadania
Indywidualne epizody kompulsywnego jedzenia są dość podobne, zarówno u kobiet i mężczyzn. Pod tym względem można uczciwie przyznać, że są typowe. Co zatem charakteryzuje napadowe objadanie?
- Emocjonalność. Uczucia. Temperatura i jakość doświadczanych emocji. Pierwsze kęsy przynoszą rodzaj zadowolenia, przyjemności, a nawet podekscytowania. Z ilością pochłanianego jedzenia pojawia się obrzydzenie, odraza, złość, bezsilność, poczucie zawiedzenia, smutek. Mimo to, część z osób, potrafi nadal jeść.
- Tempo jedzenia. Dość szybkie. Najczęściej w pośpiechu, pewnej niechlujności. To rodzaj napychania sobie ust, często bez przeżuwania i celebracji. Sposób jedzenia jest automatyczny, większość osób deklaruje, że nie zwraca uwagi na smak i konsystencję pokarmu.
- Jak w transie. Większość osób doświadcza podczas napadów odmiennych stanów świadomości. Przyznają oni, że odczuwają wrażenie bycia jakby w transie, poczucie zatrzymania czy nawet nierealności, nieistnienia czasu. Typowe jest rozproszenie uwagi, automatyzm zachowania. To pozwala znieczulić emocje, poczuć się jakby wszystko działo się poza mną.
- Większość osób utrzymuje napady w ukryciu. Niekiedy przez wiele lat potrafią je zakamuflować i żyć z chorobą tle. To z kolei przynosi niesłychany rozmiar wyczerpania i zmęczenia. Czasami jedzą w łazience, w samochodzie, w piwnicy. Wszędzie, gdzie można zjeść bez obawy, że ktoś ich nakryje.
- Brak kontroli. To z kolei odróżnia chorobę od zwykłego przejedzenia. Utrata kontroli może zaczynać się od samego początku, gdy tylko ktoś pojawia się w sklepie z intencją zrobienia zakupów spożywczych i bezrefleksyjnie wrzuca do koszyka produkty. Może też pojawić się nagle, wraz ze świadomością, że ilość zjedzonych produktów jest przesadzona.
Potrzebna pomoc, bo choruje środek
Nadwaga i otyłość często towarzyszą tej chorobie, a jednak to wnętrzem, a nie zewnętrzem trzeba się zająć. Dotrzeć do środka. Dotrzeć do bezbronnego, pełnego prawdziwych emocji środka. Im dłużej pracuję z klientami w tym obszarze, rozumiem podatność na zranienie i ból każdego środka. Terapia czy wsparcie psychologiczne obejmuje w tym wypadku pogłębioną edukację związaną z emocjami, potrzebami i mechanizmami przekonań na temat obrazu siebie i na temat jedzenia. Powolne i żmudne odkręcanie niedobrych mechanizmów koncentruje się wokół wyzwalaczy emocjonalnych, a później śledzenia indywidualnych łańcuchów przyczynowo – skutkowych. Z czasem przychodzi zamiana nawyków na zdrowsze. To delikatna i subtelna praca. Na szczęście przynosząca długotrwałą ulgę i poprawę jakości życia.
„Powiem prawdę. Kocham jeść i kocham smacznie jest. Od czasu terapii uczę się oddzielać jedzenie od przeżywania i wyrażania emocji. Uczę się sprawdzać, co aktualnie czuję i z jakimi okolicznościami to jest związane. Dobrze wiem, że za każdym razem, gdy tylko przestaję wyrażać złość albo napięcie, ryzyko powrotu napadów jest zbyt wysokie.”
Literatura:
- Faiburn Ch. G., Jak pokonać objadanie się, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, 2014
- Faiburn Ch. G., Terapia Poznawczo-Behawioralna i Zaburzenia Odżywiania, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, 2013
Marta Kijanko – psycholożka z powołania i zamiłowania. W trakcie certyfikacji w Instytucie Integralnej Psychoterapii Gestalt. Wykładowca w Szkole Profesjonalnego Coachingu i na Uniwersytecie SWPS. Absolwentka kursu Racjonalnej Terapii Zachowania i licznych kursów z arteterapii. Pracuje w Instytucie Psychoedukacji i Rozwoju Integralnego w Krakowie. Od ponad 10 lat pracuje z kobietami w obszarze pewności siebie, samoakceptacji i pogłębiania świadomości emocjonalnej. Uważa, że kobiety w szczególny sposób doświadczają poczucia winy, wstydu, smutku i złości, co znacznie zabiera potencjał do własnej pełni i zadowolenia, zarówno w życiu zawodowym jak i prywatnym. Prowadzi treningi i warsztaty dla kobiet w tym zakresie – Kobieta 40 i większa. Autorka indywidualnego programu wsparcia pt. Gramy Kilogramy dla osób objadających się napadowo. www.40iwieksza.pl
Te wpisy mogą Cię również zainteresować:
About
Zdrowa Głowa
You May Also Like
Mam ten problem dawno za sobą, ale tekst i tak mnie poruszył. Choć sama pomagam teraz kobietom z tym problemem, to nie lubi wracać myślami do tamtych czasów. Dziękuję za ten tekst, bo potwierdza to samo, co ja odkryłam i co mi pomogło – trzeba zająć się emocjami!
Dobry, Zwięzły Artykuł, Jednak Pisanie Każdego Słowa Z Wielkiej Litery Utrudnia Czytanie.
mówi się wielką/dużą literą ? nie: z wielkie/dużej… ?