ARTYKUŁY

Żałoba – czas, na który nie jesteśmy gotowi


with 2 komentarze

Żałoba – czas, na który nie jesteśmy gotowiŻałoba – ogrom trudnych emocji

Niemal każdy dorosły człowiek przeżył w swoim życiu niepowetowaną utratę tego, co ważne i czego nie da się całkowicie zastąpić. Doświadczamy żalu, gdy żegnamy bliskie miejsca, ukochane zwierzęta, kończymy związki lub tracimy inne cenne wartości, jednak żałoba najczęściej związana jest z żegnaniem ważnej osoby. Śmierć jest naturalna, lecz niemal nigdy nie jesteśmy na nią przygotowani, a odejście bliskiego człowieka jest wstrząsem. W żałobie przeżywamy szeroką gamę uczuć. Zadajemy sobie pytania, czy cokolwiek w ogóle ma sens, po co żyć, po co było kochać, skoro teraz musimy cierpieć, a ktoś na kogo liczyliśmy nas opuścił. Każdy przeżywa żal indywidualnie, jednak proces ten zazwyczaj wiąże się z dużym wysiłkiem emocjonalnym. Odczuwamy wyczerpanie, zmęczenie, ściskanie w gardle, napięcie i ból psychiczny. Czasem, izolujemy się, jesteśmy niechętni do kontaktów, równocześnie pragnąc wsparcia. Często mamy poczucie oderwania od rzeczywistości i koncentracji na osobie, która odeszła. W życiu osieroconej osoby życiu zaczyna panować chaos, utrudniający podejmowanie decyzji i wykonywanie nawet rutynowych czynności. Marzy, by być blisko zmarłego i uwolnić się od jego obecności. Żałoba przeżywana jest silniej im silniejszy był związek, lecz także, gdy śmierć przyszła nagle, czy byliśmy ze zmarłym w konflikcie.

 

Etapy żałoby

Szok, który towarzyszy jej na początku zmienia się wraz z czasem. Początkowo zaprzeczamy, nie wierzymy w śmierć bliskiego człowieka. Często potem przychodzi ból, tęsknota i lęk. Koncentrujemy się na okolicznościach śmierci, chcemy nadać jej sens, zadajemy pytanie „dlaczego zdarzyło się to właśnie mi?”. Czujemy się osamotnieni – przez osobę, która nas opuściła, ale i przez innych. Towarzyszy nam poczucie winy – uważamy, że mogliśmy zrobić więcej. Czujemy się skrzywdzeni przez inne osoby, które jak sądzimy mogły mocniej wysilić się, by zapobiec nieodwracalnemu. Czasem wręcz fizycznie odczuwamy obecność zmarłego (widzimy go, słyszymy, czujemy zapach, szukamy znaków jego obecności nadając symboliczne znaczenie rzeczom i zjawiskom wokół nas), co łagodzi tęsknotę i pozwala mieć nadzieję, że jest gdzieś, gdzie jest szczęśliwy. Żałoba jest procesem stopniowego odzwyczajania się. Dzień po dniu rozluźniamy i zrywamy więzi, odsuwamy nasze nadzieje i pragnienia, porządkujemy wspomnienia. W ostatnim etapie stopniowo przychodzi uzdrowienie – akceptacja straty wiążąca się z przystosowaniem do życia w innej rzeczywistości, zmianą sposobów zachowania, decyzją, iż chcemy żyć dalej.

 

Potrzebny jest czas

Kryzys przeciąga się i potężnieje, gdy zatrzymujemy się na którymś etapie. Czasem, bojąc się ostateczności straty poczucia bliskości, marzeń i planów, zastygamy, cementujemy związek ze zmarłym, trzymając się najważniejszych uczuć związanych z bliską nam osobą. Czasem dzieje się odwrotnie – próbujemy zbyt szybko i bez potrzebnego nam czasu wrócić do normalności. Świat przecież nie czeka, wywiera presję, by po stracie jak najszybciej wziąć się w garść i wrócić do normalnego życia. Spraw nie ubywa, a otrzepanie się z trudnych uczuć jest uznawane za przejaw siły. Oczekiwania szybkiego powrotu do codziennej rutyny stoją w sprzeczności z przeżywanymi emocjami i czasem budzą chęć ucieczki przed załamaniem psychicznym przy pomocy leków, alkoholu, czy narkotyków. Uczymy się maskować swoje emocje, na siłę starając się żyć tak, jakby nic się nie stało. Nie uświadamiamy sobie swojej straty lub próbujemy wmówić sobie, że nie jest dotkliwa. Wierzymy, że bez naszego udziału, wraz z czasem przyjdzie ulga.

 

Pozwól sobie na przeżycie żałoby

Pierwszym krokiem ku zdrowieniu jest dostrzeżenie problemu, zatrzymanie się nad ważną dla nas sprawą i wzięcie odpowiedzialności za to, czy wrócimy do siebie. Pomyślne przejście przez żałobę wymaga rozpoznania straty i pogodzenie się z myślą, że zmarły już nie wróci. Utrata wymaga odżałowania, uświadomienia sobie, że ją ponieśliśmy i że wiążą się z nią różne uczucia – także te niezgodne z oczekiwaniami własnymi i innych (że o zmarłych nie mówi się źle lub że nie warto żałować łajdaka, który nas skrzywdził). To odreagowanie pozwala także na dostrzeżenie tego, co realnie utraciliśmy: zarówno dobrego, jak i złego. Ważne jest zaopiekowanie się sobą, spojrzenie z życzliwością na siebie jako osobę, która ma prawo do tego, by było jej ciężko, by przeżywała żal, czy gniew. Zakończenie żałoby wymaga zastąpienia niezastąpionego. Choć miejsce po ważnej osobie pozostaje puste, zostaje ona w naszych wspomnieniach i doświadczeniach, które razem przeżyliśmy. Przeżycie jej pozwoli na budowanie swojego świata, który dzieje się teraz.

 

Bliscy mogą pomóc

Nieocenioną rolę w przeżyciu żałoby mają także inni. Warto mieć przy sobie cierpliwych ludzi, ciepłych i uważnych, którzy pomogą nam ją przeżyć – nawet gdy oznacza to wysłuchiwanie wciąż tego samego wspomnienia, w kółko powtarzanych pytań, na które nie ma odpowiedzi, czy towarzyszeniu w przeżywaniu trudnych uczuć. Czasami nie spodziewamy się nawet, że możemy prosić o wsparcie, że są osoby, które nas wysłuchają, przytulą lub będą przy nas, gdy płaczemy. Być może znajdą się także tacy, którzy zrozumieją, że czasem nawet stare rany warto otworzyć, powstrzymają się od łagodzenia na siłę i odciągania uwagi od trudnych uczuć.

 

Pomoc specjalisty – kiedy może okazać się konieczna?

Żałoba jest stanem naturalnym. Nie wymaga specjalistycznego leczenia. Zazwyczaj trwa około roku, gdy już przeżyjemy pierwsze święta, urodziny i rocznice bez bliskiego nam człowieka. Profesjonalne wsparcie może być jednak ważne, gdy trwa zbyt długo (powyżej 2 lat). Osoby, które nie dokończyły przeżywania rozstania, przez wiele lat miewają kłopoty ze zdrowiem, skarżą się na bezsenność, nie potrafią porozumieć się i zbliżyć do innych, rzadko odczuwają przyjemność. Czasami dają chwilowy upust emocjom, odreagowując je w niewielkim stopniu, co powoduje jedynie, iż czują się jeszcze gorzej, gdyż przerwany płacz nie przynosi oczyszczenia. Zauważają, że ich reakcje na różne sytuacje nie pasują do okoliczności. Ze spokojem mówią o trudnych zdarzeniach, a wybuchają lub przeżywają silny smutek w codziennych, zwyczajnych sytuacjach. Wstydzą się i uciekają od bólu, odcinając się od wszystkich swoich uczuć, budując szczelny pancerz. Osiągają apatyczny pozór spokoju. „Zamarzając”, nie mają także szans na przeżywanie radości.

 

Pożegnanie

Dzięki przejściu przez ten proces będziemy mogli zakończyć, nasze niezakończone sprawy, wypowiedzieć słowa, których wcześniej nie powiedzieliśmy i pożegnać się. Trzeba jednak przygotować się do tego, że nawet gdy w pełni przeżyjemy swoją żałobę, ból utraty i tęsknota od czasu do czasu będą do nas powracały.

 

Anna GradkowskaAnna Gradkowska – psycholog i psychoterapeutka. Pracuje w podejściu humanistycznym. Współzałożycielka i terapeutka w warszawskim Ośrodku Psychoterapii W RELACJI. Prowadzi psychoterapię indywidualną osób dorosłych. Członek sekcji psychoterapii Polskiego Towarzystwa Psychologicznego. Ukończyła Szkołę Psychoterapii Ośrodka INTRA. Jest współautorką bloga psychologicznego NIUANSE.

(www.wrelacji.pl, blog.wrelacji.pl)


  • Kamila Kasprzyk

    Miałam taką sytuację w swoim życiu, że byłam (i jestem nadal) w związku z człowiekiem, którego bardzo bardzo kocham i mieliśmy dość poważny kryzys, cały nasz wspólny los wisiał na włosku, ja wiele zawiniłam, ale jemu przestało wtedy na mnie zależeć i przez jakiś miesiąc czasu nie mogliśmy się spotkać, bo akurat byliśmy w rozjazdach, w związku z czym nie było jak wszystkiego wyjaśnić.. bardzo mocno to przeżyłam i wszystkie etapy żałoby, o której czytam w tym artykule pasują do mojego ówczesnego stanu. Pogodziliśmy się, już dwa miesiące później było między nami bardzo dobrze, ale ja nie mogłam się wygrzebać z depresji, mimo, że było ok, całymi dniami płakałam, wciąż nie wierzyłam że będziemy razem, że on mnie nie zostawi.. za 1,5 miesiąca bierzemy ślub, a ja nadal żyję w strachu i kiedy np on ma gorszy dzień, nie chce mu się rozmawiać to ja nie mogę sobie z tym poradzić, odrazu myślę, że to już koniec, nie mówiąc o tym, że mam paniczny lęk przed tym, że cos mu się stanie, że bedzie miał wypadek samochodowy itp.. czy ktoś może mi poradzić co mam robić?


  • Boguslaw Olechnowicz

    kazdy z nas to przezywa na swoj sposob a to czy wyjdziemy z bolu po stracie bliskiej nam osoby ,wyjdziemy normalnie czy tez z wiekszym obciazeniem naszej psychiki chyba jednak zalezy od otoczenia I od tych ktorzy maja z nami kontakt.chyba ciagle istnieje praktyczne dla nas jak i dla otoczenia wyrazne zaznaczenie ze jestesmy w okresie zaloby ale czy w obecnych czasach tego typu zabiegi ciagle sie praktykuje?